Our Kids logo
Our Kids logo

4. Expo Szkół Niepublicznych, 10 lutego 2024 r.     O tegorocznych targach  

Wywiad Our Kids: Poznaj lepiej International Trilingual School of Warsaw

Rozmówca Our Kids: twórczyni i dyrektor International Trilingual School of Warsaw Anna Maliszewska



Dwujęzyczność i wielojęzyczność, jak pokazują jednoznacznie liczne badania, ma niezwykle pozytywny wpływ na rozwój mózgu, zdolności poznawczych i funkcjonowanie intelektualne człowieka, włącznie z okresem starzenia się. W żłobkach, przedszkolach i szkołach podstawowych International Trilingual School of Warsaw, która otworzyła także ostatnio kampus w Krakowie, kształci się dzieci trójjęzyczne w różnych konfiguracjach języków angielskiego, polskiego, francuskiego, hiszpańskiego i chińskiego.  kontynuuj czytanie...

Thames British School

Na tej stronie:


Our Kids rozmawia z Anną Maliszewską, twórczynią i dyrektorką International Trilingual School of Warsaw.

Historia szkoły

Our Kids: Jak doszło do powstania tylu placówek edukacyjnych, jakie Państwo obecnie prowadzą?

Anna Maliszewska: Ponieważ z wykształcenia jestem lingwistką chciałam stworzyć naprawdę trójjęzyczny żłobek, z którego dzieci będą wychodziły z możliwością używania tych trzech języków w przyszłości. Zaczęliśmy w 2009 roku od trójki nauczycieli i dwójki dzieci, z których jednym była moja córka. A nauczycielkami była Boliwijka, która pracuje z nami do dzisiaj, Brytyjka i Polka. Już kilka miesięcy później mieliśmy listę oczekujących. Nie mieliśmy jednak własnego budynku więc przez wiele lat o to walczyliśmy. Teraz nasze placówki mieszczą się w fantastycznych lokalizacjach, ale to efekt długoletnich wysiłków. W międzyczasie po żłobku powstało przedszkole, a w 2014 r. postanowiliśmy do naszego modelu trzech języków - angielski-polski-hiszpański - dodać w żłobku język chiński i stworzyć model angielski-polski-chiński. Wtedy w Polsce było to absolutne novum. To był drugi bardzo ważny etap naszego rozwoju. Trzecim kluczowym momentem było w tym samym 2014 roku przejęcie tradycyjnego francuskiego przedszkola i szkoły podstawowej Ecole Antoine de Saint-Exupery, które było dokładną kopią przedszkola i szkoły francuskiej. Grupy przedszkolne w momencie przejęcia były w połowie puste, a szkoła była w miarę wypełniona. Kiedy powstawało to przedszkole w 2001-2002 roku, było jeszcze w Polsce dużo expatów, którzy chcieli języka francuskiego dla swoich dzieci, ale potem przyszło coraz więcej polskich rodziców, którzy nie chcieli posyłać dzieci do placówki kopiującej w 100% francuski model, ale szukali również polskiego programu i zajęć z języka angielskiego. Postanowiliśmy podejść do tego inaczej bo wyraźnie było widać, że ktoś przedtem nie trafił w potrzeby rynku i dlatego przedszkole świeciło pustkami. Zdecydowaliśmy się stworzyć żłobek i przedszkole trójjęzyczne z francuskim, polskim i angielskim i to się okazał strzał w dziesiątkę. Zostawiliśmy francuski jako główny język nauczania dorzucając przedmioty/zajęcia nauczane po polsku i angielsku.

Program nauczania

Our Kids: A na jakim programie nauczania postanowili się Państwo oprzeć?

Anna Maliszewska: Nasz program to efekt analizy pięciu różnych programów nauczania. Curriculum – program nauczania określa czego konkretnie mamy uczyć. Dlatego nie chcemy stosować modelu IB ponieważ IB nie mówi czego uczyć tylko jaką sylwetkę ucznia należy wykształcić, a my chcemy wiedzieć czego mamy uczyć. Opracowaliśmy program, który jest wynikiem porównania programów nauczania z pięciu krajów: American Common Core, British National Curriculum, narodowego Spanish Curriculum, polskiej podstawy programowej oraz programu edukacji francuskiej. W tej chwili dołączamy jeszcze program nauczania chińskiego jako języka, realizowany w Singapurze. Porównaliśmy te programy żeby zobaczyć co w każdym z tych krajów dzieci w poszczególnych przedziałach wiekowych muszą umieć z każdej dziedziny, a później z każdego przedmiotu w szkole podstawowej.

Our Kids: Czyli Państwa program jest jakby taką średnią, którą Państwo wyciągnęli z analizy tych różnych programów?

Anna Maliszewska: Tak. Mówimy, że uczymy do tak zwanego “najwyższego standardu”. Z porównania tych pięciu systemów wynika w sposób ewidentny, że systemy nie są lepsze lub gorsze - one są po prostu inne, bo wprowadzają różne elementy w różnym momencie życia dziecka. Na przykład, program brytyjski wprowadza pisanie i czytanie oraz liczenie (literacy i numeracy) w wieku 4 lat, więc i my wprowadzamy te elementy w wieku 4 lat. Polskim dzieciom przecież to nie szkodzi; ba, przechodząc do polskiej szkoły (która wprowadza pisanie i czytanie bardzo późno bo dopiero w wieku 7 lat) są po prostu dużo lepsze od innych dzieci. To samo robimy ze wszystkimi językami - dążymy do najwyższego standardu. W przedszkolu kształcimy dzieci w zakresie literacy i numeracy, muzyki i sztuki oraz rozwijamy ich umiejętności motoryczne oraz emocjonalne i społeczne. Później, w szkole, mówimy już o konkretnych przedmiotach. W klasach 1-3 mamy language, mathematics, science i social studies - cztery przedmioty są uczone po polsku i po angielsku według tego samego najwyższego standardu i w tym samym przedziale czasowym. W trzecim języku (chińskim, francuskim lub hiszpańskim) nie uczymy matematyki i science, a realizujemy dwa przedmioty - language i social studies, czyli część humanistyczną, bo zakładamy, że jeżeli dzieci wyjadą kiedyś do Hiszpanii/Chin to - zważywszy, że znają matematykę po polsku i po angielsku - matematykę po hiszpańsku czy chińsku nadrobią w miesiąc. To samo z science.

Są oczywiście wyjątki bo np. mamy dzieci, które po naszej podstawówce będą chciały pójść do College Francais czyli wrócić do systemu francuskiego i takim dzieciom dajemy mniej polskiego, a więcej zajęć po francusku, czyli robimy po francusku science i matematykę. Tak naprawdę już kiedy dzieci są w 1 klasie rodzice podejmują decyzję co będą robić dalej, po skończeniu szkoły - czy będą chciały pójść do College Francais, czy do polskiego liceum, czy do innej szkoły np. brytyjskiej.

Tak jest przypadku dzieci europejskich. W przypadku dzieci np. chińskich jest jeszcze inaczej. Mamy na przykład dzieci, których mama jest Polką, a ojciec Chińczykiem. Dzieci te robią cztery przedmioty: science, matematykę, language i social studies po polsku i po angielsku, a po chińsku dwa przedmioty - language i social studies. Ale są też chińskie dzieci, które kiedyś wrócą do Chin i wtedy zabieramy im część zajęć z polskiego i dajemy im więcej zajęć po chińsku bo będą musiały odnaleźć się w chińskim programie, w chińskiej szkole.

Our Kids: To jest chyba bardzo trudne logistycznie. Jak sobie Państwo z tym radzą?

Anna Maliszewska: Nasze nauczanie jest bardzo zindywidualizowane.

Our Kids: Czy są Państwo zobowiązani do realizowania polskiej podstawy programowej?

Anna Maliszewska: Tak, ale tak naprawdę od żłobka do końca klasy 3 szkoły podstawowej polska podstawa programowa ma znacznie niższe założenia i oczekiwania niż pozostałe podstawy, według których pracujemy. Nie możemy robić mniej ale możemy robić więcej niż ona zakłada. Ministerstwo określa minimum programowe, a także ile godzin mamy na to poświęcić. Tak naprawdę gdybyśmy byli typową polską szkołą to dzieci wychodziłyby ze szkoły do domu o 11.00 bo polski program wymaga trzech godzin uczenia się dziennie, a nasze dzieci mają obowiązkowe lekcje do godziny 17.00, a potem warsztaty. Warto jednak podkreślić, że dzieci nie mają zadawanych prac domowych do domu - odrabiają je w szkole.

Our Kids: To na czym polega realizacja Państwa programu w kilku językach?

Anna Maliszewska: Dam przykład: załóżmy, że dzieci przerabiają ułamki. Polski nauczyciel, ucząc zgodnie z polską podstawą programową, wypisze działania na ułamkach, wytłumaczy i dzieci mają rozwiązać zadanie. Nauczyciel amerykański albo brytyjski ten sam temat realizuje zupełnie inaczej - przynosi pizzę, dzieli ją na części i tłumaczy dzieciom do czego służą ułamki.

Our Kids: Czy w toku analizy tych pięciu programów nauczania z pięciu różnych krajów zauważyli Państwo jakieś drastyczne różnice, które tak różniły te programy, że nie można było ich w żaden sposób spoić?

Anna Maliszewska: Nie, nie ma takich różnic. To nie jest kwestia tego czego uczymy tylko w jakim momencie i jakimi metodami. Tak jest np. z matematyką. W polskim programie matematyka do klasy 2 posuwa jest dosyć wolno, w klasie 3 trochę przyspiesza, a od klasy 4 to można powiedzieć, że jest na poziomie uniwersyteckim. Podobnie jest z większością przedmiotów w polskim programie. Program polski można nazwać prawie systemem uniwersyteckim od 4 klasy aż do końca liceum, na co narzeka wielu nauczycieli, uczniów i rodziców. Natomiast w systemie francuskim czy brytyjskim dzieci uczą się tego samego, ale zaczynają dużo wcześniej, np. już kiedy mają 4 lata. Wcześnie są przyzwyczajane do uczenia się typu “inquiry based learning”, więc na późniejszych etapach można dawać im różnego rodzaju twórcze zadania i osiągać fantastyczne rezultaty.

Tę różnicę dobrze ilustruje wypowiedź mojej córki, która jest w tej chwili w 5 klasie. Powiedziała mi, że nie lubi matematyki po polsku, a lubi po angielsku. Kiedy zapytałam dlaczego, podała mi przykład z przerabianej aktualnie w szkole w obu językach geometrii. Powiedziała: “Kiedy uczę się geometrii po polsku to nigdy nie wiem po co mi to jest potrzebne, a po angielsku wiem, że kiedy policzę kąty to potem będę wiedziała jak ustawić meble w swoim pokoju”. I nam nie o to chodzi żeby polskiemu nauczycielowi mówić jak ma uczyć w systemie brytyjskim albo na odwrót – brytyjskiemu nauczycielowi jak uczyć w polskim programie. Uważamy, że trzeba każdemu pozwolić robić to co należy do jego programu, a dzieci to sobie same poukładają i skorzystają z obu.

Specyfika szkoły

Our Kids: Czy są jakieś inne polskie szkoły trójjęzyczne?

Anna Maliszewska: Szkoły, które nazywa się dwujęzycznymi najczęściej realizują dwie podstawy programowe, np. polską i brytyjską. Takiego modelu jak nasz nie ma nigdzie indziej.

Our Kids: Czy to był Pani pomysł?

Anna Maliszewska: Ten pomysł rósł. Rozpoczął się od żłobka i przeszedł przez przedszkole aż rozwinął się do szkoły. On cały czas żyje i trzeba nad nim pracować. Mnie to pasjonuje do tego stopnia, że z radością mogę spędzić cztery godziny przyglądając się się programowi historii, mimo że nie jestem historykiem. Jakie to wspaniałe, że dzieci z historii, ucząc się o tym samym stuleciu, poznają w programie historii brytyjskiej zamki Szkocji, hiszpańskiej - królów katolickich Hiszpanii, a polskiej - średniowiecze w Polsce. To wspaniałe patrzeć jak to poszerza ich wizję świata!

Absolwenci

Our Kids: Dokąd trafiają absolwenci Państwa szkoły podstawowej?

Anna Maliszewska: Duża grupa trafia do liceum francuskiego czyli College Francais, gdzie radzą sobie fantastycznie. Część dzieci idzie do polskich szkół gdzie radzą sobie świetnie z punktu widzenia wiedzy, poziomu intelektualnego i otwartości, natomiast przyzwyczajone są do zupełnie innych stosunków, gdzie mogą zadawać pytania, są w zażyłych relacjach z nauczycielami. I tu mogą być problemy. Dzieci trafiają także do szkół IB, gdzie nie mają żadnych problemów. Są pewne siebie, bo są otwarte i nigdy nie były za to penalizowane. Nawet w systemie francuskim, który jest bardzo rygorystyczny, nasze dzieci mają bardzo dobre wyniki, bo to system nastawiony na inquiry, zadawanie pytań. Natomiast w polskich szkołach często się to tępi. W moim przekonaniu nie jest to w żadnym wypadku wina nauczycieli tylko systemu, w którym sami nauczyciele byli kształceni.

Poziom językowy w trzech językach

Our Kids: Jak wygląda poziom językowy osiągany przez uczniów? Czy dzieci są rzeczywiście trójjęzyczne?

Anna Maliszewska: Kiedy rodzice przychodzą do nas z rocznym dzieckiem zawsze tłumaczymy, że to jest tak jak z noworodkiem, który potrzebuje od roku do półtora żeby nauczyć się języka. Tyle samo czasu będzie potrzeba na każdy język u nas. Czyli dziecko jednojęzyczne dojdzie do poziomu trójjęzyczności mniej więcej kończąc przedszkole, kiedy będzie miało 4,5-5 lat. Kończąc przedszkole dzieci mają 100-procentową znajomość bierną trzech języków. Jeśli chodzi o znajomość aktywną - umiejętność używania języka to zależy od wielu czynników. Natomiast jest ogromny skok między przedszkolem a 1 klasą szkoły podstawowej bo nagle w tym języku zaczyna się od nich wymagać - muszą czytać, muszą się uczyć, wypowiadać. I wtedy ten 3. język - w zależności od klasy hiszpański, chiński czy francuski - dzieci trochę spowalnia, ale u dzieci takie spowalnianie, przyspieszanie, wracanie, pójście do przodu to rzecz naturalna i potem wszystko idzie bardzo szybko. U nas dzieci na poziomie np. 6 klasy zdają Dele - trudny egzamin z hiszpańskiego. Są naprawdę trójjęzyczne, a niektóre mówią płynnie w więcej niż trzech językach, np. dzieci rumuńskie czy dzieci z Iranu, które porozumiewają się w 3, 4 czy 5 językach i w większości z nich umieją też pisać.

Uczniowie

Our Kids: A kim są Państwa uczniowie?

Anna Maliszewska: Około 50% to dzieci polskojęzyczne, które do nas trafiły na etapie żłobka, czyli idą z nami od żłobka przez przedszkole i szkołę podstawową, a te pozostałe 50% podzieliłabym na dwie grupy: 25% to dzieci z małżeństw mieszanych, gdzie jeden z rodziców mówi jakimś językiem, którego my nauczamy, np. angielskim czy hiszpańskim. Pozostałe 25 proc. dzieci pochodzi z domów, gdzie mówi się językami, których nie nauczamy. To są najbardziej niezwykłe języki: bahasa, hindi, farsi i wiele innych. Wtedy jest to kwestia dostosowania programu do takich dzieci i my robimy to inaczej niż inne szkoły międzynarodowe. Na przykład, kiedy przychodzi dziecko irańskie, które nie włada żadnym z naszych szkolnych języków, przez rok uczymy je intensywnie angielskiego (10-15 godzin tygodniowo), w maleńkich grupach 2-5 uczniów. Po takim roku intensywnej nauki, a czasami po 6 miesiącach, kiedy widzimy, że dziecko opanowało już zrozumienie języka, co pozwoli mu funkcjonować w klasie, dziecko jest włączone do klasy i wszystko idzie dalej bardzo szybko.

Our Kids: I udaje im się nadrobić zaległości?

Anna Maliszewska: Tak, bez problemu. Systemy nauczania są różne – na przykład, dzieci z Iranu mają tak wysoki poziom matematyki w szkole, że nikt z nimi nie jest stanie konkurować w Polsce, nawet dzieci nauczane według polskiego program, który jest przecież bardzo wymagający. Czyli jeżeli Irańczyk przyjeżdża do nas, przechodzi przez te intensywne zajęcia z angielskiego i w tym czasie nie uczy się matematyki czy przyrody, to kiedy już opanuje angielski w stopniu wystarczającym aby dołączyć do regularnej klas, matematykę nadrobi w ciągu trzech miesięcy.

W żłobku i przedszkolu od razu wrzucamy dziecko do grupy, bo to jest inny etap, nie ma pisania ani czytania.

Jestem pod wielkim wrażeniem Kanady i tego jak tam odbywa się szkolna integracja dzieci imigrantów. Jesteśmy członkiem organizacji European Council of International Schools, która raz na rok albo na 2 lata robi konferencję dla szkół na tematy związane z językiem. W zeszłym roku konferencja była w Berlinie i przyjechała na nią z Kanady światowej sławy specjalistka od dwujęzyczności Ellen Bialystok. To była bardzo praktyczna prezentacja pokazująca jak się to robi z takim sukcesem w Kanadzie. Jest tak dużo badań i dowodów na to w jaki sposób można osiągnąć u dzieci dwujęzyczność tylko wiele krajów nie bierze tego w ogóle pod uwagę. Do tego system musi być “welcoming”, a polski system nie jest integracyjny, lecz dezintegracyjny, w szczególności jeśli chodzi o indywidualizację nauczania i np. przejścia dzieci z systemów zagranicznych do polskiego. A można inaczej…

W naszej szkole robiliśmy chiński nowy rok i była trójka dzieci pochodzących z trzech różnych krajów, gdzie każde dziecko prezentowało cały spektakt w języku innym niż swój ojczysty. I to właśnie pokazuje, że dzieci mają tak niesamowitą zdolność opanowywania wielu języków. To my sobie wymyślamy problemy i przeszkody, bo naturalnie one nie istnieją.

Moim ulubionym przykładem jest dziewczynka – Rumunka, która trafiła do nas na etapie żłobka. Polskiego nauczyła się jak native speaker i przez trzy lata w szkole podstawowej była najlepsza w Polsce z języka polskiego. Potem rodzina wyjechała do Kanady, więc ona mówi w domu po rumuńsku, u nas się nauczyła polskiego, hiszpańskiego i angielskiego, a w Kanadzie poszła do dwujęzycznej klasy z francuskim.

Podobnie jest w mojej rodzinie, bo tak postanowiłam i mój najmłodszy syn jest pięciojęzyczny, a starsze dzieci są czterojęzyczne.

Nauczyciele

Our Kids: Kim są nauczyciele w Pani szkole?

Anna Maliszewska: Uczą u nas native speakers, których staram się ściągnąć na trzy lata, ale bywa, że zostają na dużo dłużej. Ale sam język to za mało. Aby uczyć w przedszkolu muszą mieć kwalifikacje w zakresie nauczania przedszkolnego, a aby uczyć w szkole podstawowej – uprawnienia do nauczania danych przedmiotów. Wielu z nich nie zna polskiego. Czasami zdarza się, że ktoś ma polskie korzenie, ale to raczej rzadkość. Chińskiego uczą nauczyciele w Chin i Tajwanu, hiszpańskiego – z Hiszpanii i Ameryki Południowej, a jeśli chodzi o angielski to mamy Anglików, Amerykanów, Kanadyjczyków, Australijczyków, są też Filipińczycy, Hindusi. Mamy kadrę z ponad 20 krajów.

Our Kids: Czyli dzieci mogą poznać różne odmiany angielskiego i różne akcenty…

Anna Maliszewska: Tak, a ja specjalnie tak robię, że na przykład dzieci mają przez pewien czas nauczyciela-Amerykanina, a potem wprowadzam Brytyjczyka. Na początku to dla nich szok, ale wkrótce okazuje się, że ten drugi mówi trochę inaczej ale ma zupełnie inne podejście do wielu spraw jakby ulepiony był z innej gliny i dzieci się w tym odnajdują fantastycznie.

Osiągnięcia i sukcesy

Our Kids: Co Panią najbardziej cieszy, z czego jest Pani najbardziej dumna?

Anna Maliszewska: Największy sukces to umiejętności dzieci kiedy przechodzą do innych systemów bo wtedy najbardziej je widać. Radzą sobie znakomicie i to dla nas wielka satysfakcja.

Trudności/wyzwania

Our Kids: A największe trudności?

Anna Maliszewska: To zależy od roku i od etapu rozwoju placówki. W ostatnim roku największym kłopotem (i tak pozostanie przez następne lata) była reforma edukacji w Polsce. Nie z administracyjnego punktu widzenia. Po prostu nie ma ludzi, którzy chcą pracować z dziećmi. Bardzo trudno jest znaleźć nauczyciela, który ma powołanie. Kiedy daję ogłoszenie, że poszukuję sekretarki do szkoły to mam 10 zgłoszeń od nauczycieli, ale jak potrzebuję nauczyciela to mam jedno CV. Ludzie idą na studia nauczycielskie bo nie dostali się gdzie indziej, potem zaledwie 20% z nich skończy studia. Populacja nauczycieli się starzeje i jest zmęczona, więc trudno mówić o jakichkolwiek innowacjach. Problemem jest znalezienie dobrych polskich nauczycieli - nie mam problemu ze znalezieniem nauczycieli obcojęzycznych, którzy chcą pracować z dziećmi. Dobrego nauczyciela edukacji początkowej w Polsce można szukać ze świecą - dobrego tzn. takiego, który chce dzieci uczyć, a nie tylko się nimi opiekować.

Rozmowę przeprowadziła

dr Małgorzata P. Bonikowska

redaktor naczelna Our Kids Polska

Our Kids poleca

Jak wykształcić wielojęzyczne dziecko? Dyr. Anna Maliszewska o edukacji wielojęzycznej


Osoby, które to czytały, również oglądały: